Pokazywanie postów oznaczonych etykietą science-fiction. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą science-fiction. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 września 2017

"Fobos. Tom 2" V.Dixen (możliwe spoilery)


Polski Tytuł: "Fobos. Tom 2"
Oryginalny Tytuł: "---"
Autorka: V.Dixen
Ilość stron: ok.550
Wydawnictwo: Otwarte
Kategoria: new adult
Cena z okładki: -----
Ocena: 9/10

Recenzja Fobos

Jest to kontynuacja historii Leo i innych pionierów w drodze do ich nowego domu Marsa. Kiedy na statku Cupido dowiadują się że ich baza może być wadliwa, odbywa się głosowanie, lądujemy czy wracamy? Bohaterowie postanawiają lądować, ale na własnych warunkach, bo los dał im silnego sprzymierzeńca. Czy kiedy wylądują los będzie dla nich przychylny i przeżyją, a może zginą jak zwierzęta z siódmego modułu?

"12+2=14"

W tej części nie mamy rozmów przez szybę, ale śluby i wspólne życie na Czerwonej Planecie. W kontynuacji Leo staje się przywódcą, choć bardzo tego nie chce musi decydować dla dobra grupy. Relacje między naszymi bohaterami, są pokazane dobrze, ale nie tak samo jak w poprzedniej części. Wydaje mi się, że autor bardziej skupił się na akcji i Serenie, niż na relacjach, rozmowach między postaciami. Występują, ale nie tak często jak w poprzedniej lekturze.

Całą książkę denerwuje mnie zachowanie Aleksieja. Jest on strasznie gwałtowny i konfliktowy, zupełne przeciwieństwo z pierwszej części. Podobało by mi się to, gdyby przy tym nie cierpiała niewinna osoba, czyli Kris. Leo zauważa to, ale zamiast reagować tłumaczy to tą relacje na bardzo dziwny sposób, co chyba ma jeszcze bardziej utwierdzić czytelnika w przekonaniu, że dziewczyna nie wie i nie rozumie co to miłość.

Marcus to jedna wielka niewiadoma tej książki. Przez całą lekturę dowiadujemy się nowych rzeczy na jego temat. Co powoduje, że pod koniec książki każdy go chyba znienawidzi i będzie pragnął kolejnego tomu w trybie natychmiastowym.

Kenji to kolejna tajemnicza postać tej książki.  Paranoja udziela mu się coraz bardziej, że aż chcemy wiedzieć co jest jej powodem. Nawet sama Leo ma takie odczucia i próbuje go zrozumieć i znaleźć w nim sprzymierzeńca.

W tej książce jest jeszcze bardziej pokazana bezduszność Sereny, Jest ona bardziej chciwa na władzę i pieniądze przez co staje się jeszcze lepszym czarnym charakterem. Muszę też napomknąć, że ma ona genialny umysł przez co można ją porównywać do jednych z lepszych tego typu postaci.

Nie tylko Leo ma swoją Salamandrę. Co się stanie jeśli osoba której najbardziej ufa ma jeszcze gorsze sekrety.

Podsumowując w tej książce bardziej skupiamy się na akcji co powoduje, że tracimy na relacjach między bohaterami, które były bardzo dobrze napisane w poprzedniej części. Akcja w niektórych momentach staje się nudna, ale na pewno nie przewidywalna. Jedna rzecz mnie smuci w tej lekturze, to to że autor tak naprawdę skupia się tylko na 8 postaciach, gdzie jest ich dużo więcej. Muszę się jednak z tym pogodzić, bo taki jest urok książek z dużą ilością bohaterów.

Pozdrawiam :*

niedziela, 12 lutego 2017

"Moje nowe życie" M.Rosoff


Polski Tytuł: "Moje Nowe Życie"
Oryginalny Tytuł: "How I Live Now"
Autorka: J.K. Rowling
Ilość stron: 190
Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: science-fiction
Cena z okładki: 34,90
Ocena: 1/10

Dzisiaj mam przed państwem książkę, która zainteresowała mnie tylko dlatego, że film na jej podstawie oceniłam na dość wysoką oceną 8/10. Jeżeli chcecie coś wiedzieć na temat filmu na koniec recenzji zaraz po podsumowaniu wstawię kilka różnic między książką i filmem :D

Daisy, a tak naprawdę Elizabeth jest obywatelką Stanów Zjednoczonych, która w burzliwym okresie zbliżającej się wojny, zmuszona jest zamieszkać przez intrygę macochy u angielskich krewnych w angielskiej mieścinie. Długo jednak nie cieszy się pobytem na farmie. Kiedy ciocia wyjeżdża do Oslo, w Londynie wybuchają bomby. Mieszkańcy wioski zostają odcięci od świata, jednak dzieci zamiast martwić się tym co się dzieje w ich kraju żyją chwilą. Z dala od ludzi stworzyły swój świat bez dorosłych i obowiązków, gdzie żyją nowym życiem.

Zacznę może od stwierdzenia, że ta książka nie posiada akcji, a romans w niej jest dziwny i zdradzę wam, że taki zakazany w obleśnym stylu. Książka jest pisana po łebkach i nie ma żadnych opisów. Jest ona po prostu książką posiadającą chronologicznie ułożone wydarzenia z życia bohaterów, a tak na prawdę głównej bohaterki. Nie zachodzi w niej żadna zmiana charakteru bohaterki. Czytamy na początku, że zachowuje się chamsko w stosunku do krewnych, a na następnej stronie kocha świat, wieś i doi kozy...Następny błąd autorki to romans, który też pojawia się znikąd na jednej stronie patrzy mu w oczy, a na drugiej już się całują...

Do bohaterów w ogóle nie mamy czasu ani okazji się jakoś przywiązać, a nawet ich poznać, bo jedyne co o nich wiemy to jak się nazywają i ile mają lat. Bohaterowie drugoplanowi są tak mało ważni, że na jednej stronie poznajemy ich imię/lub go w ogóle nie znamy, a na następnej stronie go
już nie ma. Cudownie...Powiem wam szczerze, że autorka większą wagę przywiązuje do zwierząt niż do ludzi, ponieważ poznajemy każde imię zwierzęcia. I scena tz. zwrotna historii ma za głównego bohatera zwierzęcie...

Większość autorów kończąc swoją książkę dąży do wywołania w czytelniku emocji nostalgii, przemyślenia, frustracji lub wybuchu nienawiści do autora z powodu zatrzymania lub zakończenia akcji w takim momencie. Autor daje nam pole do popisu naszej wyobraźni, byśmy sami zdecydowali co dalej potoczy się w życiu bohaterów. Nie spotkacie tego w tej książce. Autorka gdyby nie dodała sześciu rozdziału epilogu miała by idealne zakończenie. Jednak ku mojemu ubolewaniu istnieje epilog, który niszczy wszystko.

Podsumowując chyba bardziej tej książki nie da się skrytykować. Powiem tylko, że polecam film, który jest o niebo lepszy i podziwiam reżysera i pisarzy scenariusza, że z tak słabego tytułu potrafili zrobić dobrze oglądający się film z lekką fabułą.

Pozdrawiam :D

środa, 23 listopada 2016

"Fobos" V.Dixen

Polski Tytuł: "Fobos"
Oryginalny Tytuł: "---"
Autorka: V.Dixen
Ilość stron: ok.550
Wydawnictwo: Otwarte
Kategoria: new adult
Cena z okładki: -----
Ocena: 9/10

Książka petarda, bo tylko tak mogę ja jak na tę chwilę określić. Nie wiem teraz dlaczego tak długo wstrzymywałam się przed tym tytułem.

Stany Zjednoczone są jednym wielkim bankrutem, jedyną nadzieją na ustabilizowanie gospodarki jest wyprzedaż "garażowa" wszystkich muzeów, organizacji i miejsc należących do rządu. Zmuszone są nawet do sprzedania całego ośrodka NASA. Atlas Capital korzysta z tego i w ten sposób kupuje ośrodek badawczy zmieniając próbę zamieszkania na Marsie w reality show. Planują wysłać 6 dziewcząt i 6 chłopców w kosmos, by zamieszkali na Czerwonej Planecie. Jednak reality show ma swoje zasady, uczestnicy mają sześć miesięcy, aby połączyć się w pary, a ich spotkania to tylko sześciu minutowe codzienne randki tylko dla wybranej dwójki uczestników. Miłość w Kosmosie to dopiero pomysł na zarobek, bo Mars nie jest gotowy, by przyjąć zmierzających w jego kierunków przyszłych małżonków. Miejsce do którego zmierzają ma awarię i jest tam wystarczająca ilość zasobów na dziewięć miesięcy życia. No ale jeśli twórcy tego show o wszystkim wiedzą i planują ich wszystkich od razu po lądowaniu zabić. Czy nasi bohaterowie zorientują się w spisku na czas i czy uda im się ocalić swoje życie?

Trójkąt miłosny w kosmosie tego jeszcze nie czytałam. Sami bohaterowie to ludzie z marginesu co rzadko spotyka się w new adult. Zwykle takie powieści są o bogatych dzieciakach. Bardzo spodobała mi się główna bohaterka Leonor, obywatelka Francji. Choć jest ona typową bohaterką o rudych włosach, jakich pełno w każdej książce. Wybaczam to autorce. Marcus to typ chłopaka, który zawsze mnie chwyta za serce w takich powieściach. Mozart tez jest ciekawym bohaterem, ale troszeczkę jak dla mnie za mdły. Zawsze w książkach podobała mi się bardziej postać bad boya, jakim jest Marcus, ale tym razem (choć mało go było w samej książce, liczę że w kontynuacji będzie powiedziane o nim więcej) bardziej kibicowałam Kenji. Niby taki chłopak wycofany i zamknięty, a zarazem taki uroczy (albo ja już mam bzika na punkcie Japończyków).
Koniec tego opisu bohaterów, bo zaczęłam się rozczulać.

Autorka piszę wartko i po prostu nie da się nie wciągnąć w tę historię. Jednak denerwowały mnie te wstawki z Ziemi. Po prostu tak wciągnęłam się w historię z statku, że jak nagle pojawiło się o czymś innym to po prostu krew mnie zalewała.

No dobrze to dlaczego 9/10, a no dlatego że nasza ukochana autorka wstawiła tylko 2 fragmenty o tym jakie relacje łączą i jak dogadują się chłopaki. Skandal!!! Wyczekiwałam momentów z perspektywy męskiej, jak nie mogę doczekać się tegorocznej gwiazdki. Skandal!!! Po prostu nie wiem jak autorka się nie wstydzi takiego zabiegu na czytelniku. Każdy z nas czytający książki, na pewno uwielbia perspektywę męską, bynajmniej ja ubóstwiam, a tu tylko dwa króciutkie fragmenty. SKANDAL!!! Do tego to zakończenie, po prostu chce się złapać następny tom i siedzieć i czytać i wiedzieć jak to się zakończy.

Więc jak czytacie książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie, oczekuję szybkiego wydania kontynuacji, bo zamiast uczyć się biologii czytałam tą książkę. Naprawdę polecam dłużej już nie zwlekajcie z przeczytaniem tej pozycji, bo komentarze co do tej książki na prawdę mają rację.

Pozdrawiam :D

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Tydzień z zajeszka.books: "Czas żniw" S.Shannon

Z powodu mojej dość długiej nieobecności zapowiadam "Tydzień z zajeszka.books". Codziennie będą pojawiać się posty, a w niedziele pojawi się post wyjątkowy, który zapowiada nowe zmiany (tak lekko powiedziawszy) oraz wstępne plany na Wakacje. Zapraszam do czytania :D



Polski Tytuł: "Czas Żniw"
Oryginalny Tytuł: "The Bone Season"
Autorka: Samantha Shannon
Ilość stron: 497
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Kategoria: fantastyka, science-fiction
Cena z okładki: 34,90
Ocena: 4/10

Książka dość długo leżała na mojej półce i dopiero po Targach Książki i kupieniu kontynuacji zdecydowałam się na przeczytanie tej powieści. Zaś Pana z stoiska SQN muszę znaleźć, bo nie sprawdziły się jego przypuszczenia. :)

Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w gangu. Dla swojego szefa Jaxona zdobywa informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Jest ona sennym wędrowcem i we współczesnym świecie grozi jej śmierć nawet za to że żyje. Wszystko się zmienia kiedy trafia przez splot tragicznych wydarzeń do Oksfordu- kolonii karnej. Tam poznaje przedziwną rasę Refaitów, by przeżyć musi się podporządkować. Czy da radę?

Książka o wysokich ocenach moim zdaniem była średnia. Od razu jesteśmy wrzuceni w wir zdarzeń, co by mi się podobało gdyby nie te wszystkie niezrozumiałe na początku twierdzenia. Dopiero z czasem przyzwyczajamy się do nich i rozumiemy o czym mowa. Nie podobało mi się to, że często wracałam z powodu nie zrozumienia tekstu, co powodowało moją frustrację.  

Co do kreacji bohaterów i świata było to bardzo dobrze przemyślane i do tego nie można się moim zdaniem przyczepić. Świat w książce jest bardzo mroczny, tajemniczy, a nawet często niesprawiedliwy. Podoba mi się to że zdarzenia z przeszłości odkrywamy z czasem i niedostajemy wszystkiego od razu podanego.

Przejdźmy do postaci. Moją ulubioną jest Liss, taka cicha buntowniczka, dziewczyna która nigdy nie spadłą z liny. Zaś nielubianą Naczelnik strasznie oklepana postać, taka schematyczna i bez wyrazu. Jak dla mnie Nashira jest najlepszym czarnym charakterem od jakiegoś czasu i wprowadziła więcej zamieszania niż jej mąż krwi Naczelnik.

Romans pojawiający się w książce jest tak straszny i pojawiający się jak dla mnie znikąd, że aż się nie chce czytać. Schemat, schematów.

Oczekiwałam bardzo wiele od tej lektury, ale musiałam się zawieść i to boli. Posiadam kontynuację więc pewnie przeczytam, ale nie spodziewam się już zbyt wiele. Pożyjemy zobaczymy.

Pozdrawiam :*

środa, 13 kwietnia 2016

Serial vs. Książka, czyli The 100 vs. Misja 100 [MOŻLIWE SPOLIERY]

Vs
★★★★★★★★★☆                                   ★★★★☆☆☆☆☆☆

Tak zapoznałam się z oboma treściami. Obie dość dużo się różniły i wprawiły mnie w inne emocje. Może na początek:

Streszczenie

Serial

Z powodu zepsutego systemu Arka umiera. Aby oszczędzić tlen na jakiś miesiąc i sprawdzić czy Ziemia nadaje się do zamieszkania. Dowództwo wysyła 100 więźniów na Ojczystą Planetę. Jednak tracą z nimi kontakt zaraz po wylądowaniu. 
Na Ziemi jest zaś pięknie i jeszcze lepiej się ona trzyma niż się spodziewano. Nie dostają oni żadnego prowiantu tylko dane miejsca, gdzie on prawdopodobnie się znajduje. Szczęśliwi kolonizatorzy korzystają z wolności, ale kiedy odkrywają niebezpieczeństwo organizują się i pod wspólnym dowództwem Clark i Bellamego postanawiają walczyć z wrogiem. 

Książka

Z powodu braków energetycznych zarządzane są oszczędności zasobów. Aby jednak one były na dłużej dowództwo wysyła 100 więźniów na Ziemię. Tam organizują się i oszczędnie dysponują przydzielonym zasobom. Kiedy jednak dochodzi do kilku incydentów postanawiają wygnać winowajców. Wtedy jednak dowiadują się że nie są sami.

Podobieństwa

~Główna bohaterka to Clark Griffin.
~Występują: Wells, Bellamy, Octavia
~Trafiają na Ziemię
~Pochodzą ze statku kosmicznego
~Występują Ziemianie
~Clark nienawidzi Wells
~Bellamy postrzelił Kanclerza
~Wells kocha Clark i poświęcił się dla niej
~Clark wybacz Wellsowi

i muszę was zasmucić, bo więcej podobieństw nie widzę, co wprowadza mnie w stan goryczy :'(

Różnice

~Rodzice Clark: w serialu nie żyje tylko ojciec, w książce nie żyją oboje
~W książce nie występują: Finn, Jasper, Raven, Monty, John
~Octavia: w książce została uwięziona za kradzież leków, w serialu najpierw mieszkała 15 lat pod podłogą, by później trafić do więzienia przez to że się urodziła.
~W książce ludzie byli w kosmosie już od 300 lat, zaś w serialu tylko 100
~W serialu nie było tak wielkich różnic zamożności ludzi na statku w przeciwieństwie do książki
~W książce zorientowali się że nie są sami dopiero na końcu, w serialu stało się to już w pierwszym odcinku
~W serialu dostali dokładne dane gdzie mogą szukać pożywienia, co w książce było przysłane z nimi
~W serialu od razu ich wodzem został Bellamy, gdzie w książce był to ktoś inny
~W serialu były ukazane emocje bohaterów, gdzie w książce były one tak jakby pominięte
~Dla mnie świat był lepiej przedstawiony w serialu.
~W serialu są lepiej rozwinięte relacje między bohaterami.
~Serial dużo lepiej się skończył niż książka.

Podsumowując

Serial jest dużo lepszy od książki i jeśli planujecie zabrać się za tą serię to właśnie go polecam obejrzeć, niż zawieść się słabą książką :3

niedziela, 10 kwietnia 2016

"zapomniane" C.Patrick

Tak wiem zatłuc mnie tylko za tę nieobecność, ale laptop był w naprawie. Mam teraz ogromne zaległości i możliwe że na początku maja dopiero je wszystkie nadrobię. Więc cierpliwości a teraz zapraszam na recenzję:

Polski Tytuł: "zapomniane"
Oryginalny Tytuł: "Forgotten"
Autorka: C.Patrick
Tak Ilość stron: 311
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Kategoria: dla młodzieży
Cena z okładki: 32
Ocena: 9/10
Książkę poleciła mi znajoma kiedy poprosiłam ją o propozycje książek na ostatni post. Mówiąc szczerze zaciekawiła mnie ta propozycja i tak oto przeczytałam ją.

Czy zdarzyło się wam choć raz w życiu tzw. "Déjà vu"? Albo że w pewnym momencie zatrzymujecie się i nie pamiętacie co zrobiliście przed chwilą? Takie sytuacje u London są na porządku dziennym. Dziewczyna pamięta tylko to co dzieje się aktualnie, a wspomnienia z przyszłość zastąpiły jej wspomnienia z przeszłości. Kiedy jednak pojawia się ktoś kogo chce zapamiętać, jej życie zaczyna się psuć. Przyjaciółka się od niej odwraca, a mama nie mówi jej wszystkiego. Do tego chłopak, który jest dla niej ważny jest nie widoczny w jej przyszłości. Czy London uda się odmienić przyszłość tak by z uśmiechem jej oczekiwała, a może jednak ją zniszczy?

London to postać która jest dość zmienna chcę ostrzec innych przed tym co szykuje im los, ale wie że w ten sposób może im odebrać prawo do obrania własnej drogi. Kiedy jednak pojawia się Luke staje się ona troszeczkę samolubna.

Luke jest przedziwną postacią pojawia się znikąd i od razu wchodzi butami w życie bohaterki. Zmieniając jej schemat i z czasem niszcząc go. Jest on co najmniej podejrzany i od niego spodziewałam się naprawdę dużego zaskoczenia i z przyjemnością mogę oznajmić że udało mu się :D

"Nic nie odciska się w pamięci mocniej niż to, co chciałoby się zapomnieć"

Akcja powoli się rozpędza i dopiero pod koniec jesteśmy tak naprawdę zafascynowani ciągiem dalszym i tym co może się wydarzyć. Jednak pozycja oprócz jednego wybryku Luka w pewnym momencie staje się przewidywalna, ale i tak mocno trzyma w napięciu i czuję lekki niedosyt co do akcji policji, bo jak dla mnie za łatwo poszło.

Książka lekka i przyjemna taka w sam raz na odstresowanie się po trudnym tygodniu w szkole lub pracy.

niedziela, 13 marca 2016

"Szklany Miecz" V.Aveyard

Polski Tytuł: "Szklany Miecz"
Oryginalny Tytuł: "The Glass Sword"
Autorka: V.Aveyard
Ilość stron: 556
Wydawnictwo: moon drive, otwarte
Kategoria: science fiction
Cena z okładki: 36,90
Ocena: 4/10

Tak długo wyczekiwana kontynuacja "Czerwonej Królowej" już prawie od miesiąca gości na naszych półkach. Na mojej jakimś dziwnym trafem zagościła w dzień premiery, choć miałam wtedy zakupić "Grę o Tron" :')

Mare po ucieczce z zamku i spod władzy złej królowej, postanawia znaleźć swoich pobratymców. Czyli ludzi o Czerwonej krwi ale z mocą Srebrnych. Ma listę, którą otrzymała od Juliana, ale nie ma czasu bo nowy król też ją zna. Ma cel, ale samej go nie osiągnie, a kiedy każdy może cię zdradzić, jest jeszcze trudniej komuś zaufać.

"Powstańmy Czerwoni niczym Świt"

Książka ta przyjęta pozytywnie przez większość czytelników, mnie zawiodła. Mare w tej książce była tak irytująca, że miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno. 75% książki to użalanie się nad sobą Mare, a 25% to jakaś akcja...

Ponad 25% użalania się nad sobą głównej bohaterki przekręciłam :D

Moja ulubiona bohaterka tej części to........nie powiem, bo spoiler bym dała, ale jako jedyna zrobiła coś bardzo mądrego, a dokładniej powiedziała co myśli na temat Mare i za to ją uwielbiam. Jedyny idealny wątek książki :)

Nie wiem co więcej napisać o tej książce ale zawiodłam się i straciłam podziw dla tej serii. Czekam na wasze zdanie u dołu w komentarzach.
Pozdrawiam.

"Wydajemy się słabi, ponieważ tego chcemy."


niedziela, 6 marca 2016

"Co ze mnie zostało" K.Zhang


Polski Tytuł: "Co ze mnie zostało"
Oryginalny Tytuł: "What's Left of Me"
Autorka: K.Zhang
Ilość stron: 397
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Kategoria: science fiction
Cena z okładki: 37,90
Ocena: 5/10

O książce swego czasu było głośno. Przeczytałam ją dość dawno, bo na początku lutego, ale przez znane wam już zrządzenie losu nie mogłam jej zrecenzować.

Jedno ciało, dwie dusze.
Eva i Addie znają się od zawsze, są z sobą od początku i powinny się rozdzielić w wieku dziecięcym, jednak ich więź jest zbyt mocna i tak się nie staje. Świat w którym żyją nie zgadza się na życie takich osób jak one, więc Eva ukrywa się w świadomości ich wspólnego ciała. Dziewczyny które przez swoje życie zwiedziły więcej szpitali niż ktokolwiek, boją się, że ktoś odkryje ich sekret i zamknie je w ośrodku dla hybryd. Okłamują społeczeństwo do póki nie poznają Hally i jej brata Devona. To zmienia ich życie i wprowadza do niego zamęt. Jednak czy przetrwają obie to tylko ich decyzja...

Cudowna okładka, przecudowne recenzje i wspaniały zwiastun spowodowały, że moja chęć na przeczytanie tego dzieła, była tak wielka, że mój zawód tą publikacją tak bardzo mnie zdołował.
Nie wiem co bardziej mi się nie podobało w tej książce: przewidywalność, czy szablonowa akcja.

Choć było tam coś nowego, coś więcej. W raz z zagłębianiem się w tą lekturę coraz bardziej czułam, że gdzieś już spotkałam dany wątek. Książka strasznie mi się dłużyła i nie mogłam wbić się strasznie w akcję tego dzieła. Mijałam niektóre akcje, bo tak strasznie mnie nudziły i zwiększały moje negatywne emocje.

Eva, bohaterka stworzona by jej na początku współczuć, a na koniec podziwiać jej bohaterstwo i oddanie sprawie, po prostu brzydkie kaczątko staje się łabędziem... Wszechobecny szablon.

Addie, zła siostra Kopciuszka. Postać stworzona idealnie, by irytować i nienawidzić. Choć jak dla mnie jedyna osoba w tej książce z racjonalnym myśleniem i twardo stąpająca po ziemi. :D

Tak wiem recenzja polecająca książka...ale jak czytam na tej książce opinie to zastanawiam się czy czytałam odpowiednią książkę, może błąd wydruku i dali mi jakiś inny środek...Zastanawiające.

Więc ja nie polecam tej książki, no chyba, że ktoś nie wymaga od książek zbyt wiele i lubi szablonowe zachowania.
  

niedziela, 17 stycznia 2016

"Więzień labiryntu" J.Dashner

Uwaga! Taka trochę inny typ recenzji, jeśli się wam spodoba zostawcie komentarz :D


"-Nic już nie będzie takie jak kiedyś."

Książka, które chcą zrecenzować poznałam dzięki mojej siostrze, które postanowiła obejrzeć jej ekranizację. Książkę "Więzień Labiryntu" którą stworzył James Dashner. Tak zaczęła się moja historia z tą trylogią.

"Nazywam się Thomas, pomyślał.
 To...to była jedyna rzecz, jaką pamiętał ze swojej przeszłości."

Thomas budzi się w windzie, która jedzie w górę. Pamięta tylko swoje imię. Gdy wydostaję się z pomieszczenia poznaje przedziwny i mroczny świat Strefy oraz Labiryntu. Oprócz niego w tym wyjątkowym miejscu jest wielu innych chłopców. Mają tylko jedno marzenie wydostać się z ich przeklętego więzienia zwanego Labirynt. Co zmieni się w ich planach kiedy pojawi się Thomas? Co zmieni jedna karteczka "Ona jest ostatnia"? Czy uda im się wydostać, a może zginą wewnątrz?

Problematyka jaka jest poruszona w tej książce jest w dzisiejszym science-fiction częstym tematem, a mowa o walce z systemem. Oprócz tej częstej problematyki, pojawiają się wątki zaufania oraz odkrywania samego siebie i swojej przeszłości.

"Powstał, rozpoczynając nowe życie, otoczony przeszywającą ciemnością i stęchłym, zakurzonym powietrzem."

Powyższy cytat już zaciekawia nas do przeczytania tej pozycji, a to dopiero pierwsze zdanie tej książki. Ciekawa jest charakteryzacja bohaterów oraz ich specyficzny język, który wykształcił się w tym dziwacznym miejscu. Strasznie spodobała mi się postać Minho, bo wprowadza do grupy opanowanie oraz wole walki, a te cechy są ważne, by przeżyć to co na nich czeka. Bardzo nie podobała mi się w tej narracja trzecio osobową, gdyż odbiera ona emocje bohaterów oraz utrudnia zrozumienie ich emocjonalnej sytuacji w pewnych sytuacjach. Przez to nie rozumieliśmy ich intencji oraz decyzji przez nich podejmowanych, a co dopiero mowa o zrozumieniu tej postaci. W tej książce wiele się dzieje przez co czasami można czegoś nie zrozumieć, a nawet się zagubić.

Podsumowując książkę uważam, że była bardzo ciekawy oraz lekką lekturę, którą wchłonęłam w bardzo szybkim tępię, oraz z całej tej trylogii to właśnie ta część jest dla mnie najciekawsza. Przez wartkość akcji i wiele szokujących momentów nie można oderwać się od tej książki. 4/5 to idealna ocena dla tej lektury.
 
 


niedziela, 27 grudnia 2015

"Misja Ivy" A.Engel

Polski tytuł: Misja Ivy
Oryginalny tytuł: The book of Ivy
Autorka: A.Engel
Ilość stron: 309
Wydawnictwo: Akapit Press

Kategoria:
science-fiction
Cena z okładki: -----
Ocena:
10/10
 
Książka na którą polowałam od dłuższego czasu, nie wiecie jak się cieszyłam gdy zobaczyłam ją na półce w bibliotece. Powiem wam jeszcze tylko to, że warto, było czekać na przeczytanie tej książki, choć czuć w niej zapożyczenia z takich książek jak "Niezgodna", "Rywalki" i "Igrzyska śmierci", jednak to nie jest to samo!!! 😄

Na wszystkich zakątkach ziemi wybuchły bomby atomowe, które zdziesiątkowały społeczeństwo, a ocalałych doprowadziły do śmierci z powodu licznych obrażeń, jak i chorób spowodowanych przez napromieniowanie. Ci którzy ocaleli zostali zebrani przez Westfallta, który ich wysłuchał oraz pomógł. Dzięki niemu powstało miasto, które na jego cześć nazwano Westfall . Był on roztropny i chciał, by w tym mieście zapanowała demokracja, jak za dawnych lat, jednak w mieście pojawił się Lattimer, który obalił go i wprowadził w mieście absolutyzm. Od tamtej pory następcy Westfallta, czekają na porę, by odzyskać to co im odebrano przed laty.
 
Książka zaczyna się w Ratuszu w dzień zbiorowych ślubów synów Lattimerów i cór Westfallów . Ivy jako wnuczka założyciela miasta, zostaje zmuszona poślubić syna aktualnego prezydenta. Jest ona wściekła, gdyż to jej starsza siostra miała zostać jego żoną, ale Lattimerowie zmienili zdanie. Jednak nie ma być tylko przykładną żoną, dostała zadanie od ojca, musi zabić swojego męża, następcę Bishopa Lattimera.
 
Zadanie jest dla niej łatwe do czasu kiedy nie zaczyna się coś dziać między nimi, bo Bishop nie jest taki straszny, jak go opisywał ojciec dziewczyny. Po drodze dowiaduje się jeszcze wielu sekretów, które, były zatajone przed nią...jej zmarła matka, którą podobno zabił rząd i działał jej temat jak płachta na byka dla Ivy...nie żyje z innego powodu z innego powodu.
 
Czy dziewczyna uważana przez własną rodzinę za słabeusza, podoła zadaniu, które jej narzucono?
A może wyjawi prawdę osobie, która jako jedyna widzi jej wartość?
Ja mogę tylko powiedzieć, że zakończenie zaskakuje...i to bardzo.
 
Książka nie spodobała się tylko mi, ale też wiele osób z mojego otoczenia zauważyła ciekawą fabułę tej historii. Osobiście jestem w szoku, że mimo tylu podobieństw do wymienionych na początku książek, jest ona wyjątkowa i nieprzewidywalna. Zakończenie świetne, cudowne, boskie...brak słów. Nadało ono takiego wyrazu książce, że nie mogę doczekać się kontynuacji.
 
Podoba mi się postać Bishopa, która jest genialna, wprowadza taką niewiadomą i często zaskakuje swoimi wyborami. Siostra Ivy idealnie została opisana jako czarny charakter, bynajmniej dla mnie i cieszę się, że ją nienawidzę. Same głowy rodów są dla mnie zagadkowymi postaciami, bo często zamieniali się tym, który z nich jest dobry, a który zły.
 
Podsumowując, książka leciutka, szybko się ją czyta, ale też jest zaskakująca i ma pełno niewiadomych, szczególnie w końcówce. Podziwiam Amy i dziękuję jej za wspaniałą lekturę w tym ostatnim miesiącu 2015 roku.